Mocny dach od podstaw
Prawidłowa impregnacja surowej tarcicy jest zabiegiem nieuniknionym, inaczej struktura drewna szybko ulegnie rozkładowi biologicznemu. Trzeba też pamiętać, że niezabezpieczone drewno nie jest odporne na ogień.
Dawniej na potrzeby konstrukcji budowlanych wykorzystywano głównie część twardzielową drewna. Miękka i podatna na degradację biel była usuwana. Obecnie ze względów ekonomicznych do produkcji tarcicy nie używa się starych, grubych drzew o rozwiniętej twardzieli, tylko młodszych – nieunikniona jest zatem duża zawartość owej tkanki miękkiej, przez co drewno jest podatne na atak grzybów i owadów. Nie bez znaczenia jest też fakt, że teraz więźba praktycznie przez cały rok pracuje w temperaturze niespadającej poniżej 15°C, co dodatkowo sprzyja rozwojowi szkodników.
Impregnacja ciśnieniowa (próżniowa)
Jest najbardziej efektywna. Wskutek wytworzonego wokół tarcicy najpierw podciśnienia, a następnie – po zalaniu autoklawy impregnatem – nadciśnienia preparat jest wciskany głęboko w przestrzenie międzykomórkowe, gdzie utrwala się po ponownym działaniu podciśnienia. Oczywiście cały proces odbywa się przy ścisłej kontroli elektronicznej. Na forach internetowych często można spotkać negatywne opinie dotyczące impregnacji ciśnieniowej. Skąd się biorą? Cóż, zazwyczaj z niewiedzy albo nieuczciwości. Zabieg jest efektywny, ale tylko pod warunkiem, że drewno jest wysuszone do wilgotności poniżej 25%. Inaczej woda obecna w komórkach drewna uniemożliwia wtłoczenie w nie impregnatu. Doświadczeni operatorzy autoklawów uprzedzają też, że najlepiej poddaje się impregnacji drewno sosnowe, które ma mocno rozwiniętą część bielastą, zupełnie zaś nie ulega jej drewno twardzielowe. Wniosek – drewno zbyt wilgotne albo nieodpowiedniego typu rzeczywiście zamierzonego efektu nie osiągnie. Nie jest to jednak winą samego zabiegu impregnacji, a wady dostarczonego do zakładu surowca. Jeśli kupujemy drewno w tartaku, który oferuje usługi impregnacji ciśnieniowej, mamy praktycznie pewną gwarancję jego jakości. Jeśli drewno kupujemy gdzie indziej, a w zakładzie chcemy tylko skorzystać z usługi impregnacji – taka opcja też jest bowiem możliwa – musimy zadbać o jego odpowiednie wysezonowanie.
Kąpiel zanurzeniowa
Prawidłowo wykonana również jest bardzo skuteczna, bo zapewnia ochronę do głębokości 5 mm pod powierzchnią tarcicy, czyli nawet powierzchniowe spękania wynikające z odkształceń drewna nie powinny narażać go na odsłonięcie surowej tkanki. Jest też zdecydowanie bardziej popularna, bo łatwiej o przygotowanie na terenie tartaku zbiornika z roztworem impregnacyjnym niż autoklawu. Nie polecam kopania „wanny” na własnej działce – pomijając psucie terenu, spory kłopot sprawia później utylizacja zużytego środka. Lepiej zamówić taką usługę w zakładzie. Jeśli z jakiegoś powodu jednak się na nią decydujemy – korzystajmy z tych samych środków, co podczas malowania i natrysku, przygotowując je według instrukcji. Czas namaczania tarcicy zależy od grubości elementów i ich wilgotności. Drobnym listwom wystarczy pół godziny, krokwie potrzebują około trzech godzin takiej kąpieli. Trzeba pamiętać, że po przycięciu odsłonięte przekroje belek trzeba zabezpieczyć preparatem ponownie – tym razem malując je pędzlem albo natryskiem.
Zdarza się, że na gotowej więźbie po pewnym czasie pojawiają się białe wykwity. Nie należy ich usuwać! Biały nalot jest wynikiem krystalizacji soli nieorganicznych wchodzących w skład preparatów impregnacyjnych, jego zdrapanie mogłoby osłabić odporność ogniową drewna. Aby zminimalizować ryzyko pojawienia się nalotu, wystarczy zadbać o to, żeby drewno przed zabiegiem impregnacji nie było zbyt suche. Jego powierzchniową wilgotność można zwiększyć, malując je jednokrotnie rozcieńczonym roztworem impregnatu (około 1 kg na 20 l wody). To umożliwia głębszą penetrację składników środka ochronnego, które dzięki temu nie skumulują się w warstwie przypowierzchniowej.
Malowanie i natrysk
W pewnym stopniu są nieodłącznym procesem obróbki drewna na więźbę, niezależnie od innych metod impregnacji. Zawsze bowiem belki, listwy czy deski wymagają przycięcia, a wówczas ich odsłonięte przekroje muszą być ręcznie przemalowane. Niektórzy decydują się na impregnację całej więźby w taki właśnie sposób – jest to proces żmudny, ale dokładnie wykonany oczywiście skuteczny. Każda forma ochrony drewna jest lepsza niż żadna. Na rynku są dostępne różne środki chroniące przed owadami, grzybami i ogniem, zarówno w postaci płynnych koncentratów, jak i w formie stałej – sproszkowane. Te pierwsze łatwiej rozpuścić w wodzie, drugie wymagają intensywnego mieszania, najlepiej w jak najwyższej temperaturze – jesienią i wiosną może się to okazać trudne. Płynny roztwór przygotowuje się, mieszając koncentrat z wodą w proporcjach od 1:9 do 1:19. Wymagana dawka koncentratu to 20 g na każdy metr kwadratowy drewna, czyli pojemnik o objętości 5 l wystarcza do zabezpieczenia 250 m 2 drewna. Z suchych impregnatów przygotowuje się roztwór około 30-procentowy, to znaczy 1 kg mieszanki na 2,3 l wody. Do pokrycia 1 m 2 drewna potrzeba 200 g impregnatu, czyli nieco ponad pół litra gotowego roztworu. Worek o objętości 25 kg po rozpuszczeniu w wodzie wystarczy więc na 125 m 2 tarcicy. W zależności od użytego roztworu potrzebne jest jednokrotne lub dwukrotne malowanie elementów więźby – informacje na ten temat są zawsze podane w instrukcji. Wszystkie roztwory można, choć nie trzeba, zabarwić. Saszetkę lub fiolkę z barwnikiem dodaje się do wody razem z impregnatem. Kolor roztworu ma wyłącznie znaczenie informacyjne – dzięki temu, że pomalowane drewno jest zabarwione, łatwo określić dokładność impregnacji.
Karolina Matysiak-Rakoczy, www.domszytynamiare.pl